czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział 9

Witam was kochani po długiej przerwie :) Chciałam was bardzo przeprosić za to że tak długo nic nie dodawałam. I również chciałam podziękować za ponad 10 tys. wyświetleń. Mam nadzieję że rozdziały wam się podobają. Miłego czytania.
Vicky xx.
_____________________________________________________

Przebudziłam się lekko obolała, na łóżku w czyimś pokoju. Usiadłam i od razu się skrzywiłam z bólu. Skutki ucieczki i bójki oraz tego całego zamieszania dawały się we znaki. Gdy wstałam z łóżka podeszłam do drzwi, aby wyjść. Usłyszałam czyjąś rozmowę, po głosach poznałam że jeden z nich to Harry a ten drugi... Nie kojarzyłam go, ale wydawało mi się że to był ten koleś który chciał się do mnie dobrać. Nie lubię podsłuchiwać wtrącać się w czyjeś sprawy, ale miałam dziwne wrażenie że ta rozmowa w dużym stopniu mnie dotyczyła. Stanęłam cicho przy drzwiach, aby lepiej słyszeć.
-Stary co Ci kurwa odpierdoliło?! Mówiłem Ci że masz się trzymać z daleka od lasek z którymi się zadaję.-usłyszałam donośny krzyk Harry'ego. Był chyba nieźle wkurwiony... Nie rozumiałam tylko dlaczego. Przecież jego ta cała sprawa nie dotyczyła.
-Jestem Ci coś dłużny Styles, a zresztą wiesz niezła z niej dupa z chęcią sam bym się za nią zabrał.-głos drugiego mężczyzny był bardziej opanowany, wiedziałam że w tym momencie szyderczo się uśmiecha. Z jednej strony zabolały mnie jego słowa, chciał mnie po prostu zwyczajnie przelecieć jak jakąś dziwkę, ale z drugiej byłam wkurzona nie lubię gdy ktoś traktuję dziewczyny przedmiotowo, jak zabawki.
-Kurwa, widzę ją pierwszy raz na oczy więc nie mieszaj jej w moje sprawy. A poza tym na razie tylko gadaliśmy, nic więcej.
-Czyli masz co do niej jakieś plany? Przyznaj się że chcesz ją tylko przelecieć i nic więcej?W każdym razie... Nie wiem co chcesz, zrobić mam to w dupie. I tak odpłacę Ci się za to co zrobiłeś wiec niech ta dziewczyna uważa, bo jej też się nieźle oberwie-na jego słowa przeszły mnie ciarki, wiedziałam że on nie żartuje, śmiech tego chłopaka był nie do zniesienia, miałam ochotę mu coś zrobić, ale siedziałam cicho. Byłam bardzo ciekawa co na to powie Harry.
-A nawet jeśli chcę ją zaliczyć to nic Ci do tego Tom... Po prostu zostaw ją w spokoju.- reszty jego wypowiedzi nie słyszałam, byłam zbyt oszołomiona, a jego słowa to był cios poniżej pasa. Czyli chciał mnie wykorzystać?! Ale przecież był taki miły. Jestem taka głupia, nie powinnam była z nim w ogóle rozmawiać... Odeszłam od drzwi i usiadłam na łóżku. Nie chciałam już więcej wiedzieć i tak usłyszałam zbyt wiele. Jednak coś nie dawało mi spokoju. O co chodziło temu chłopakowi? Za co Harry jest mu dłużny? A co jeżeli on był w coś zmieszany? Myślę że powinnam trzymać się od niego z daleka. Niall miał racje on nie jest dla mnie. Nagle usłyszałam kroki i szybko otarłam łzę spływającą po moim policzku. Drzwi się otworzyły i wszedł Harry. Czego on tu kurwa chce?!
-Jak się czujesz?-zapytał mnie tak jakby się przejmował czy naprawdę wszytko okey. Uśmiechnęłam się kpiąco sama do siebie
-Wydaje mi się, że nie powinno Cię to obchodzić. Nie masz czegoś lepszego do roboty niż udawanie, że się mną "przejmujesz"?- powiedziałam spokojnie i wstałam idąc do drzwi. Widziałam że chłopak jest zdziwiony i nie rozumie o co mi chodzi.
-Lexi coś się stało?-na jego twarzy maluje się wielkie zdziwienie, odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam słodko.
-Nic prócz tego. że dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy...-mówiłam przesłodzonym głosem patrząc na niego-Naprawdę miło jest się dowiedzieć, że ktoś kto wydaję się być miły i Ci pomaga chce Cię tylko zaliczyć.-mówię sarkastycznie i wychodzę z pokoju zanim chłopak zdąży mnie zatrzymać. Nie mam zamiaru słuchać jego tłumaczeń. Gdy idę korytarzem dostrzegam blond włosy mojego przyjaciela.
-Niall!-krzyczę i szybko podbiegam do schodów przytulając mocno chłopaka, widzę że trzyma moje buty, które zostawiłam gdzieś na zewnątrz.
-Masz to chyba twoje?-podaje mi je uśmiechając się, a ja je szybko zakładam-Jak się czujesz? Wszystko już w porządku?-patrzę na jego twarz i ręce jest cały poobijany, musiał nieźle oberwać. Pomyśleć, że to wszystko przeze mnie mu się stało. Mimo to było mu tak cholernie wdzięczna za to co zrobił.
-Już jest dobrze Alexis, nie martw się-uśmiecha się pocieszająco i mnie przytula,
-Dziękuje, Niall gdyby nie ty to...-z moich oczu zaczynają lecieć łzy. Właśnie, co by było gdyby się tam nie zjawił w porę?
-Ej spokojnie mała, już po wszystkim, wszystko jest dobrze. Nie pozwolę żeby ktoś Ci zrobił krzywdę.-Pomimo że był tylko moim przyjacielem kochałam go jak swojego brata.
-Jesteś wspaniały, naprawdę nie wiem jak Ci się odwdzięczę.-powiedziałam to i się uśmiechnęłam. Każdego dnia byłam wdzięczna za tak cudownych przyjaciół. Jak na dzisiaj miałam dosyć tego wszystkiego jedyne co chciałam to jechać do domu, odpocząć i przemyśleć sobie wszystko.
-Nial, mam prośbę... mógłbyś mnie odwieźć do domu? Jestem trochę zmęczona, a poza tym nie chcę już tu dłużej być-spojrzałam się na niego a on skinął głową. Wyszliśmy z domu i poszliśmy do auta Niall'a. Spojrzałam na całe to miejsce. Tyle rzeczy się wydarzyło tu tylko podczas jednego wieczoru. Chciałam już leżeć w swoim łóżku, spać i nie myśleć o tym co się zdarzyło. Jechaliśmy w ciszy. Ale nie przeszkadzało mi to i nie miałam ochoty jej przerywać. Potrzebowałam spokoju. Cały czas zastanawiała mnie jedna rzecz. Rozmowa Harry'ego z tym gościem. Próbowałam wymyślić dlaczego on może być dłużny coś temu kolesiowi. Ciekawe i dlaczego akurat na mnie padło? Z tego co mi się wydaje nie byłam jedyną dziewczyną przy, której kręcił się Harry. Ciekawe czy dla innych też był taki miły? Czy o wszystkie się tak martwił. Nie wiem.,. Ale nie powinnam się tym przejmować może prostu powinna zapomnieć o nim i o tej całej sprawie, tak chyba będzie najlepiej. Podjechaliśmy pod dom mojej babci, podziękowałam blondynowi i się z nim pożegnałam, obiecując że zadzwonię do niego wieczorem. Weszłam do domu, było strasznie ciemno i zimno. Zegar pokazywał 5.00. Nie wiedziałam że jest już ta godzina, wydawało mi się jakby dopiero była 10 w nocy.  Zdziwiona ruszyłam do pokoju.. Babcia pewnie się o mnie martwiła. Zajrzałam do jej pokoju. Staruszka spokojnie spała. Mam tylko nadzieję że nie będzie zła... Dotąd nigdy nie wracałam tak późno. Poszłam na górę do swojego pokoju, w którym czekał na mnie mój kotek, słodko śpiący na moim łóżku. Przebrałam się i wzięłam pamiętnik siadając na łóżku.. Byłam wykończona dzisiejszym dniem i musiałam się jakoś wyżalić.

Drogi pamiętniku.
Dzisiejsza noc była... no cóż na pewno była niesamowicie fajna, ale z drugiej strony jedna z gorszych. Dowiedziałam się dzisiaj kilka ciekawych rzeczy od chłopaka, którego dopiero co poznałam. A wydawał się inny. No i jeszcze ta bójka. Nie wiem dlaczego, ale mam przeczucie, że chłopak z lasu (miał chyba na imię Tom, tak mi się wydaje) mówił szczerze i że tak łatwo sobie nie odpuści... Tylko co ja mam z tym wspólnego? Miałam tylko dobrze się bawić, ale jak zwykle coś musiało pójść źle. Najwyraźniej tak już musi być. Teraz mam tylko ochotę zapomnieć o całej sprawie i zasnąć.

Zamknęłam notes i odłożyłam go razem z piórem na szafkę nocną. Okryłam się kołdrą, nadal myśląc jednak po dłuższym czasie zmęczona usnęłam.

Obudziłam się z bólem głowy i usiadłam na łóżku.. No tak mam kaca, nie powinnam chyba tyle pić. Westchnęłam i spojrzałam na zegarek była 14.00. Wstałam i zeszłam na dół, aby przywitać się z babcią i wziąć jakieś tabletki na ból głowy. Gdy weszłam do kuchni babcia kończyła robić obiad.
-Mmm... Smakowicie pachnie.-powiedziałam, wzięłam aspirynę leżącą na blacie i butelkę wody.
-Cześć kochanie, jak było wczoraj na imprezie?Tylko nie to. Nie mam ochoty opowiadać o tym, że prawie zostałam zgwałcona, dowiedziałam się że nowo poznany chłopak chce mnie przelecieć i byłam powodem bójki Niall'a i innego chłopaka.
-Umm... Było ok.-posłałam jej uśmiech napiłam się z butelki, babcia spojrzała na mnie i pokręciłam głową. Pewnie zauważyła ślady na rękach.
-Lexi ile razy ci mówiłam, pije się ze szklanki.-Babcia mnie upomniała. Czyli temat imprezy został zamknięty, zaczęłam się śmiać.-No dobrze, idź się ubrać i zaraz schodź na obiad.-powiedziała babcia i zajęła się swoimi sprawami. Wzięłam szybki prysznic, aby rozluźnić się i ubrałam ciepłe dresy. Śnieg przestał wreszcie padać, ale cały czas było strasznie zimno. Gdy zeszłam, stół był już przygotowany i babcia nakładała jedzenie. Stwierdziłam ze jestem bardzo głodna i usiadłam zaczynając jeść. Jak zwykle zaczęłyśmy rozmawiać. To była jedna z chwil kiedy mogłam jej wszystko powiedzieć.
-Mam dla ciebie dobrą wiadomość.-babcia się uśmiechnęła i nalała mi soku.
-Co się stało?-powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Przerwałam jedzenie i spojrzałam na babcię powoli pijąc.
-Jutro możesz zacząć wprowadzać się do swojego nowego mieszkania w Seattle. Dzisiaj powinnaś jechać je obejrzeć. Może weźmiesz Jullię ze sobą?-Cieszyłam się że wreszcie będę mogła sama mieszkać. To nie tak że przeszkadza mi obecność babci, ale myślę że to czas aby się usamodzielnić. Ta wiadomość niezmiernie mnie ucieszyła, ale z drugiej strony nie chcę zostawiać mojej babci tutaj samej.
-Ojej dziękuje bardzo! Zaraz do niej zadzwonię i się umówię. Naprawdę bardzo Ci dziękuję.-podeszłam do mojej babci i ją uściskałam.
-Klucze leżą na Twoim biurku.-Wreszcie spotkało mnie coś miłego. Mieszkanie w Seattle w mieście którym kocham to jak spełnienie marzeń. Po obiedzie zadzwoniłam do mojej przyjaciółki i umówiłyśmy się na oglądanie mieszkania. Była tak samo podekscytowana jak ja. Od razu zadzwoniłam do Niall'a tak jak obiecałam, porozmawialiśmy przez chwilę i się rozłączyłam. Za 2 tygodnie wracamy do szkoły... A potem tylko kilka miesięcy i koniec. Przebrałam się i czekając na Jullię posprzątałam w pokoju. Babcia powiedziała że mieszkanie jest już całkowicie urządzone. Czyli będę musiała tylko zabrać stąd swoje rzeczy. Spojrzałam na mój mały pokoik. Tyle mam z nim wspomnień. W końcu ruszę ze swoim życiem do przodu. Gdy przyjaciółka przyjechała widziałam, że też jest nieźle zmęczona. Podczas drogi rozmawiałyśmy o wszystkim tylko nie o imprezie. Mieszkanie znajdowało się w centrum Seattle. Była to czteropiętrowa kamienica. Wyglądała na jedną ze starszych. Wnętrze i hall były przytulne, wszędzie panowały kolor beżowy i biały. Weszłyśmy po schodach na 3 piętro i podeszłyśmy do ciemnych mahoniowych drzwi z numerem 21.
- To chyba tutaj- powiedziałam wkładając klucz w zamek i przekręcając. Pchnęłam drzwi i weszłam do środka. Mieszkanie mnie zachwyciło. Jest małe, ale bardzo przestronne. W salonie i przedpokoju ściany są zrobione z czerwonej cegły, kuchnia jest mała i przytulna pomalowana jasnych kolorach. Meble w domu są mahoniowe co nadaje temu ładny kontrast. Najbardziej podoba mi się jednak moja sypialnia. W przeciwieństwie do reszty mieszkania przeważają w niej ciemnie kolory , a na środku jest duże wygodne łóżko, jest tu też duży regał na książki i parapet do siedzenia przy wielkim oknie z widokiem na miasto. Taki jak w moim pokoju u babci. Cieszę się na samą myśl, że niedługo już tu zamieszkam. Gdy zaczęło się już robić późno Jullia odwiozła mnie do domu. Zmęczona stwierdziłam, że po prostu pójdę spać. Przebrałam się i położyłam do łóżka. Nie miałam już nawet siły, aby pisać więc po prostu zasnęłam..

środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 8

< Niall >

-Stąd te blizny na nadgarstkach?-Widziałem że Lexi trudno było o tym mówić, zawsze gdy przypominałem sobie to tym jaką krzywda Lexi mogła się przez to stać to. Ugh... Spokojnie Horan. Uspokój się. Widziałem że zapadła niezręczna cisza więc postanowiłem coś z tym zrobić.
-Wiecie co, może ja teraz zakręcę?- odezwałem się i spojrzałem, na przyjaciółkę. Wziąłem butelkę i zakręciłem, nie zwróciłem uwagi na kogo wypadło, bo mój wzrok podążył za Alexis, która wstała i szła właśnie w stronę wyjścia. Chciałem pójść za nią, ale Jullia mnie powstrzymała.
- Poczekaj chwilę. Daj jej odpocząć.
- A co jak coś jej się stanie?- byłem przerażony. Przecież tu się kręci tyle nieprzyjemnych typów, a na dodatek wszyscy są tu pijani. Przecież ona sama sobie nie poradzi, nigdy nie była na takich imprezach.
- Uwierz mi poradzi sobie. Pójdziesz za chwilę.- Jullia jakby czytała w moich myślach. Próbowałem sobie wmówić ze wszystko będzie dobrze i Lexi się nic nie stanie. Ale się myliłem.
- Dobra, niech Ci będzie.
Rozejrzałem się po zebranych i spojrzałem na butelkę. Wskazywała na Perrie.
- Hm... Wyzwanie czy pytanie?
-Wyzwanie- Pez się uśmiechnęła, a ja miałem pustkę w głowie. Rozejrzałem się ponownie po zebranych i wpadł mi do głowy pewien pomysł.
- Okey, a więc przeliż się z Eleanor.
Widziałem szok rysujący się na twarzach moich przyjaciół. Dziewczyny nie były przekonane co do tego zadania, ale z rezygnacją wstały i zaczęły się całować. Szerze? To trochę podniecające, patrzeć się na całujące dziewczyny. Aż robi mi się gorąco od tego widoku. Dziewczyny po chwili usiadły na swoim miejscu i Pez zakręciła butelką. Teraz była kolej Liam'a.
-Co wybierasz? Pytanie czy wyzwanie?-Pez chytro się uśmiechnęła, wiedząc że chłopak wymięknie i weźmie pytanie.
-Wyzwanie-Zdumienie jakie można było widzieć na twarzach zebranych było nie do opisania, sam pewnie miałem podobna minę. Nikt by się tego nie spodziewał po Liam'ie, ale ostatnio zaczął się zmieniać i już nie jest taki "grzeczny".
- Skoro tak to...- Uśmiech Perrie stał się jeszcze szerszy. Miała zamiar powiedzieć co Li ma zrobić, ale jej słowa przerwał głośny krzyk jakieś dziewczyny. Prawdopodobnie dobiegał on z zewnątrz. Zastanawiałem co się dzieje. Po chwili przypomniałem Sobie o mojej przyjaciółce.
-O kurwa, Lexi!-szybko wstałem i wybiegłem z pomieszczenia. Wiedziałem że coś się stanie. Jullia była kilka kroków za mną, zapewne tak samo jak ja wystraszona. Gdy byłem na dworze nie mogłem zlokalizować dziewczyny. Wtedy zobaczyłem Tom'a. Jego oczy były skierowane na coś przed wejściem na podwórko. A może na kogoś? Widziałem jak chłopak się pochyla i słyszałem jak coś mówi, dlatego przyspieszyłem kroku. Gdy zobaczyłem Lexi leżącą na ziemi, która na dodatek płakała, przestałem nad sobą panować i odciągnąłem chłopaka od przyjaciółki.
- Nie żyjesz kurwa!-krzyczę i zacząłem okładać Toma pięściami, ale chłopak był ode mnie wiele większy więc miał przewagę. Jednak moja złość dawała o Sobie znaki i już po chwili oboje leżeliśmy na ziemi, a ja nie patrząc co robię trafiałam na oślep w twarz Toma. Nie wybaczę mu kurwa tego. Jak mógł się dobierać do mojej przyjaciółki?! Nagle dostałem silnego ciosa w szczękę i przed moimi oczami zawitała ciemność. Próbowałem otrzeźwieć, ale uniemożliwiał to fakt, że mój napastnik siedział na mnie i z całych sił okładał mnie pięściami. Nagle usłyszałem krzyki Lexi. Nie proszę, nie wtrącaj się!
-Alexis! Odejdź do cholery! Poradzę sobie!-mówię i próbuję zepchnąć z Siebie Toma. Jednak dziewczyna nie dawała za wygraną i próbowała odciągnąć chłopaka ode mnie. Słyszałem jej krzyki i płacz, ale nie byłem w stanie jej pomóc, czułem jak moje ciało powoli się poddaje.
-Kurwa niech ktoś weźmie stąd Lexi!-mówię i wreszcie udaje mi się zepchnąć Toma z mojego ciała. Kątem oka dostrzegam jak Liam i Zayn próbują odciągnąć moja przyjaciółkę, ale ona im na to nie pozwala. Dziewczyna wyrywa się i próbuje do mnie podbiec, ale w ostatnim momencie Harry ją podnosi i odchodzi z nią od zbiegowiska. Więcej nie udaje mi się dostrzec, bo Tom znowu zaczyna atakować. Myśl że Alexis jest już bezpieczna i nic jej nie grozi napawała mnie większą siłą i motywacją do walki. Zaczęliśmy się z Tomem wzajemnie okładać pięściami. Po chwili Liam i Zayn złapali go i odciągnęli na bok, chciałem za nimi pobiec, ale Lou zatrzymał mnie.
-Stary, kurwa weź mnie puść. Nie daruję mu tego-zacząłem się szarpać, za wszelką cenę próbowałem mu się wyrwać.
-Ogarnij się, Lexi jest już bezpieczna, nic jej nie grozi. Daj już mu spokój.-Louis próbował mnie uspokoić, ale niby jak mam mu to odpuścić?! W końcu nie mając wyboru zacząłem się uspokajać. Na szczęście nic jej nie zrobił. Ta myśl mnie uspokaja. Chwilę zajmuje mi uspokojenie się i pozwalam Louisowi zaprowadzić mnie do domu. Siadam w kuchni na krześle a Jullia zaczyna ścierać krew z mojej twarzy i rąk.
- Co z Alexis?- pytam ignorując szczypanie i pieczenie- Gdzie ona jest?
- Uspokój się Niall!- Widzę że przyjaciółka jest zirytowana- Zemdlała i właśnie odpoczywa. A teraz się kurwa nie ruszaj, bo próbuje jakoś odkazić te rany.-Jullia obmywała mi rany, a mnie cały czas dręczyły myśli Co by było gdybym tam nie przyszedł? Dlaczego on jej to zrobił? Może dlatego że jest debilem, i jeśli jakaś dziewczyna wpadnie mu z oko musi ją za wszelką cenę "zaliczyć"?Albo miał inny powód. Nie mogłem po prostu przestać o tym myśleć.
-Auć to boli!- zacząłem marudzić, ból przerwał moje rozmyślania.
-Przepraszam, jeszcze tylko chwilę... Jak chcesz będziesz mógł zobaczyć co słychać u Lexi, jeśli już nie śpi oczywiście.-nie żałuje tego co zrobiłem jeśli by mnie nie powstrzymali załatwił bym tego skurwiela, już bu nie żył. Gdy moja przyjaciółka skończyła mogłem wreszcie zobaczyć co słychać u Lexi, miałem nadzieję że wszystko z nią dobrze.

< Lexi >

Przypomnienie:
Wyszłam na zewnątrz i zaczęłam iść wzdłuż dróżki prowadzącej wgłąb lasku. Szłam dość długo, a bynajmniej tak mi się wydawało. Na dodatek przez cały czas czułam na sobie czyjś wzrok, ale nie słyszałam kroków przyjaciela. Odwróciłam się i go nie było. Musiało mi się coś wydawać, a chłopak przyjdzie tu za jakąś chwilę. Teraz miałam przynajmniej chwilę dla siebie. Mogłam odpocząć od tłumu i wszystko przemyśleć. Kiedy usiadłam na małej ławeczce, zimny dreszcz przeszedł przez moje ciało. Zaczęłam się  zastanawiać dlaczego Niall tak długo nie przychodzi. Jednak cały czas moje myśli wracały do pytania Harry'ego. Dlaczego aż tak bardzo obchodziłam? Dlaczego się o mnie martwił? A może tylko mi się wydawało? Wstałam żeby sprawdzić czy przypadkiem nie idzie. Usłyszałam za sobą kroki, Byłam pewna że to mój przyjaciel, jednak okazało się że to ktoś o wiele gorszy...

Kroki obcego były coraz bliżej. Gdy ucichły obróciłam się, ale nikogo nie widziałam. Wróciłam do poprzedniej pozycji i doznałam szoku. Przede mną stał wysoki wytatuowany chłopak. Pewnie jeden ze znajomych Harry'ego... Wyglądał dość groźnie więc byłam trochę przestraszona.
-Co tu robisz sama ślicznotko?-chłopak zbliżał się do mnie-Boisz się?-jego słowa przesiąknięte sarkazmem zawisły w powietrzu. Nie mogłam pokazać się się go boję.
-Właściwie to właśnie stąd idę-mówię spokojnie i wstaję z ławki kierując się do ścieżki. Niestety chłopak nie odpuszcza i szybko łapie mnie za nadgarstek, obracając twarzą do siebie. Nie mam szans się wyrwać, jest zbyt silny.
-Czego ode mnie chcesz?-zaczynam się szarpać próbując wyrwać rękę, ale to tylko pogarsza sytuację. Chłopak mocniej zaciska rękę i sprawia mi przy tym dużo bólu. Pewnie zostaną siniaki.
-Nie ruszaj się kochanie, bo inaczej będzie to dość nieprzyjemne-mówiąc to przyciska mnie do pobliskiego drzewa, jego kora rani moje plecy. Czuję alkohol od chłopaka gdy zbliża swoją twarz do mojej. Musi być nieźle upity. Jego usta zaczynają błądzić po mojej szyi zostawiając na niej mokre pocałunki, jestem pełna obrzydzenia. Czuję jak zaczyna zasysać skórę na mojej szyi i ją przygryza. Wiem ze zostaną po tym ślady. Czuję jak do oczy napływają mi łzy.
-Ałł..-syczę i daję chłopakowi najmocniej jak potrafię w twarz-Zostaw mnie!
-Nie ruszaj się suko!-jego słowa pobudzają mnie do działania, nikt nie będzie tak do mnie mówił. Zaczynam się  z nim szarpać, ale wiem że nie mam z nim szans dlatego zmieniam taktykę. Uspokajam się dając mu "przejąć kontrolę" i zbieram siły. Mam już plan, ale przeszkodą są moje szpilki. Postanawiam że je ściągnę. Później jakoś po nie wrócę tylko tym razem wezmę kogoś ze sobą. Ściągam buty, tak aby chłopak niczego nie podejrzewał i przygotowuję się aby wymierzyć mojemu oprawcy kop w krocze. Gdy staję na ściółce bosymi stopami, moje ciało ogarnia przenikliwe zimno, próbuję jednak się na nim nie skupiać, tak jak na bólu. Uśmiecham się i wcielam plan w życie, starając się jak najwięcej siły włożyć w uderzenie. Myślę że to zadziałało, bo chłopak zaczął osuwać się majacząc coś z bólu.
-Ty dziwko. Zapłacisz mi za to-mówi groźnie krzywiąc się. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że on nie żartuje. Jednak ja nie mam zamiaru go słuchać i biegnę w stronę domu Niall'a. Wiem że ten koleś sobie nie odpuści, dlatego zebrałam w sobie całą siłę i pobiegłam szybciej. Gdy jestem już przy samej bramce na podwórku, zahaczam nogą o coś i przewracam się. Mój krzyk towarzyszący upadkowi roznosi się echem po okolicy. Widzę jak ten skurwiel biegnie w moją stroną, ale nie potrafię wstać. Proszę, niech ktoś mnie usłyszy... Zaczynam się cofać aby znaleźć się jak najdalej od chłopaka. Zamykam oczy modląc się aby ten koszmar się skończył.
- Teraz mi nie uciekniesz laleczko- słyszę jak się śmieję i czuję jego rękę wędrującą w górę mojej nogi.
Po moich policzkach spływają zły bezsilności. Byłam tak blisko, ale mi się nie udało... Poniosłam kolejną porażkę.
Nagle wszystko zaczęło się dziać strasznie szybko. Ręka chłopaka jakby zniknęła i słyszałam tylko odgłosy walki i krzyki kilku osób.
-Lexi? Wszystko dobrze?-Jullia delikatnie mną potrząsnęła.
-T-tak- mówię trzęsąc się z zimna. Otwieram oczy i to co widzę mnie przeraża. Mój przyjaciel walczy z tym chłopakiem i obecnie przegrywa.
-Nieee..-krzyczę i szybko wstaję z ziemi ignorując zawroty głowy. Podbiegam do nich i próbuję odciągnąć tego mężczyznę od Niall'a. Na dwór wreszcie wybiega reszta naszych przyjaciół, ale nie mogę czekać. Niall właśnie oberwał dość mocny cios w twarz. Z jego nosa zaczęła lecieć krew. Czułam, że Jullia chce mnie odciągnąć od  nich, ale nie mogę na to jej pozwolić.Nie chcę żeby przyjacielowi stała się większa krzywda.
-Harry proszę Cię weź stąd Lexi! Chłopcy się zajmą Niall'em-słyszę krzyk Juls i po chwili czuje jak odrywam się od ziemi.
-Nie! Zostaw mnie do cholery!-chce się wyrwać, ale nie mam już na to siły-Proszę niech ktoś mu pomoże...- zaczynam płakać.
-Ej spokojnie, Lexi wszystko będzie dobrze... Nie płacz, już ich rozdzielili.- chłopak stawia mnie na ziemi i obraca przytulając do Siebie. Zaczyna mnie uspokajać delikatnie głaskając moje włosy Próbuję się uspokoić, ale nadal jestem przerażona tym co się stało. Nie umiem pozbierać myśli.
-Gdzie ty masz buty?- nagle pyta się zdziwiony
-Zostały w lesie. Stwierdziłam że byłoby mi niewygodnie w nich biec-śmieję się czując że jest mi coraz zimniej i zaczynam mieć dreszcze. Nie zdziwię się jak będę chora. Harry zaczyna się śmiać i okrywa mnie swoją bluzą. Jestem mu za to bardzo wdzięczna. Zaczynam czuć wielkie zmęczenie i robi mi się słabo, moje powieki mimowolnie opadają, a ja zapadam się ciemność.