sobota, 26 października 2013

.

Jeśli macie jakieś pytania dotyczące bohaterów, opowiadania lub autorek to zapraszam na http://ask.fm/snow_fanfiction Postaramy się opowiedzieć na wasze pytania :) xx.

Rozdział 6

< Harry >

Wracaliśmy z Lexi do domu gdy nagle dziewczyna się zachwiała. W ostatniej chwili przed upadkiem załapałem ją. Byłem zdezorientowany i nie wiedziałam co się stało.
- Lexi?
Najwyraźniej dziewczyna musiała zemdleć. Wziąłem ją na ręce i skierowałem się w stronę domu. Była strasznie krucha i lekka. Wszedłem do środka niosąc dziewczynę, widziałem dziwne spojrzenia ludzi. Gdy doszedłem do naszego stolika zobaczyłem spanikowane spojrzenie Niall'a.
- Co się stało? Co jej zrobiłeś do cholery?!
Chyba się trochę wkurzył, ale przecież jej nic nie zrobiłem.
- Po prostu zemdlała. Nic jej nie zrobiłem.
- Na pewno?
- Weź się ogarnij stary Laska nie jest w moim typie. Serio stary nie przystawiam się do niej.
- Mam nadzieję. Możesz ją zanieść do jakiegoś pokoju?
- Spoko bro.
Poszedłem w kierunku mojego pokoju uważając aby nic nie zrobić dziewczynie. Wyglądała tak bezbronnie. Położyłem ją do łóżka w moim pokoju , wtedy zobaczyłem te blizny. Dlaczego ona sobie to robi? Może faktycznie nie miała tak łatwo w życiu. Spróbuję z nią o tym porozmawiać, może się czegoś dowiem. Zszedłem na dół cały czas myśląc o dziewczynie, nie mogłem się od niej uwolnić. Szczerze to sam nie wiem dlaczego. Jest przecież zwykłą nastolatką, ale jednak. Coś mnie do niej ciągnęło. Nie mam pojęcia co. Ale wiem jedno że to co powiedziałem Niall'owi to kłamstwo. Alexis była perfekcyjna. Cholera...

< Lexi >

Powoli otwierając oczy ujrzałam biały pokój. Mahoniowe meble odcinały się od jasnego wnętrza pokoju, tworząc ładny kontrast. Podniosłam się i przeciągnęła. Co się stało? Gdzie jestem? Z dołu słyszalna była dla mnie głośna muzyka. Impreza... Podeszłam do okna i przez nie wyjrzałam, nadal było ciemno, a księżyc wciąż wisiał wysoko na niebie. Dzisiejsza noc jest wyjątkowo ładna. Ciekawe ile spałam? Usłyszałam ciche skrzypnięcie drzwi. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Harr'ego.
- Co tu robisz?
- Wiesz... Tak jakby jesteś w moim pokoju.
- Przepraszam, ja może już pójdę.
- Nie spokojnie zostań. Lepiej się już czujesz?
- Tak. Przy okazji... Ile spałam?
- Nie wiem. Może z godzinę? Lexi...
- Tak?
- Em.. Dlaczego tak mi się przyglądasz?
No tak. Od kilku minut patrzyłam się na Harr'ego, można powiedzieć że wręcz gapiłam. Dopiero teraz miałam okazję mu się przyjrzeć i zauważyłam, że jego ręce są całe w tatuażach.  Zastanawiałam się kiedy sobie zrobił. Był też dość wysoki i dobrze zbudowany. I ten kolczyk w wardze. Otrząśnij się Alexis, to zwykły chłopak. Ciągle powtarzałam w myślach.Zmieszana spuściłam wzrok.
- Twoje tatuaże... Nie widziałam ich wcześniej.
- Taaa.. Trochę ich jest.
Nastała niezręczna cisza, więc pomyślałam że powinniśmy już iść na dół.
- To może zejdziemy na dół?
- Masz rację. Pewnie się martwią o Ciebie.
Wątpię. Przecież nic mi nie jest. Nie wiem po co mieli by się martwić. Wyszliśmy z pokoju. Na dole było pełno pijanych i spoconych ludzi. Aż mi się niedobrze robiło, od samego patrzenia na nich. Przy naszym stoliku siedzieli wszyscy prócz Julli. Harry powiedział że przyniesie mi coś do picia.
- I jak, lepiej się już czujesz? Wszystko w porządku?
- Tak. Naprawdę jest dobrze.
Kochana Danielle, zawsze się tak troszczy i innych. Niall poszedł coś sprawdzić, a reszta zajmowała się innymi sprawami.. Wiec tak jakby zostałam sama. Znowu. Siedziałam myśląc o tym dlaczego wciąż tu jestem. Rozejrzałam się dookoła. Wszędzie puste butelki po alkoholu, papierki, rozwalone jedzenie. Ciekawi mnie jak Harry i Niall to posprzątają. Pewnie są do tego przyzwyczajeni. Z tego co się dowiedziałam od Julli takie imprezy to norma. Wreszcie przyszedł Harry.
- Przepraszam że tak długo mnie nie było. Musiałem coś załatwić.
Podał mi kubek z piciem. Zobaczyłam że z kącika jego ust leci krew, a kostki na jego dłoniach są lekko poobijane. Chłopak usiadł i zaczął wycierać sobie krew, która spływała po jego palcach. Wzięłam od niego chusteczkę i pomogłam mu wytrzeć pozostałą krew z twarzy i rąk.
- Harry co się stało?
- Nic, Lexi wszystko jest Ok.
- Widzę, ale tak serio. Harry co tam się stało?
- Była bójka i Musiałem ich rozdzielić, a potem przyszedł Niall i mi pomógł.
Miejmy nadzieję że to prawda. Nie poruszałam już tego tematu. Po kilku minutach wrócili Niall i Jullia z propozycją gry w butelkę. Wszyscy usiedliśmy na podłodze nie byłam pewna czy chcę grać.
- Oj no weź Lexi będzie fajnie.
Jullia za wszelką cenę próbowała mnie przekonać. Nie wiem czemu jej tak na tym zależy. Przecież to zwykła gra. Zgodziłam się bojąc konsekwencji. Jednak nie spodziewałam się, że tak to się skończy...
___________________________________________________________________________

20 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ

niedziela, 20 października 2013

Moi Kochani.

Skoro nie chcecie komentować to się pobawimy. Nie chciałam robić rzeczy typu 50 KOM= NEXT, ale nie dajecie mi wyboru. Przy takiej liczbie wyświetleń, ilość komentarzy jest niewielka. Jestem bardzo wdzięczna za każdy komentarz, nie wiecie ile one dla mnie znaczą. :) Wam zajmie to chwilę. A ja będę wtedy miała motywację że ktoś to czyta i mu się podoba. Więc... 20 KOMENTARZY = 6 ROZDZIAŁ.
Vicky xx.

Rozdział 5

Poczułam zimny podmuch wiatru i szybko otworzyłam oczy. W zaciemnionym pomieszczeniu stała jakaś dziwna postać. Widziałam jak kieruje się w stronę pokoju mojej babci.. Szybko wstałam i podążyłam za nim. Później jedyne co widziałam to obraz jak tajemniczy mężczyzna wbija nóż w serce mojej babci...


Wystraszona otworzyłam oczy.. Próbowałam uspokoić oddech i bicie mojego serca. Wstałam i poszłam sprawdzić pokój mojej babci. Spała.. Czyli to był sen? Ale to przecież było zbyt realistyczne. Kim był ten mężczyzna? Kogoś mi przypominał, ale nie wiedziałam kogo.  Poszłam na dół do kuchni z zamiarem zrobienia sobie, herbaty. Niestety było zbyt ciemno i pogarszał to fakt że coraz bardziej martwiłam się tą sprawą.. A może to było coś w rodzaju przestrogi? Zrezygnowana wróciłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. Zapaliłam lampkę nocną i wzięłam mój pamiętnik. Nie miałam komu powiedzieć wielu rzeczy, które mnie dręczyły dlatego po śmierci rodziców założyłam pamiętnik. Były tam moje wszystkie sekrety i marzenia, oraz rzeczy o których bałam się powiedzieć ludziom.

Drogi Pamiętniku,
Miałam dziwny sen..  Ktoś zabijał moją babcie. Jestem przerażona i nie wiem co mam o tym myśleć. Zastanawiam się kto to był i dlaczego to zrobił. No, ale nie powinnam się tak przejmować. Ludziom się śnią gorsze rzeczy. A poza tym dzisiaj jest impreza i powinnam być wyluzowana. Dzisiaj?

Spojrzałam na zegarek. Było 5 minut do szóstej. Myślałam że jest wcześniej. Zdziwiona wróciłam do pisania.

Niedługo będzie świtać. A ja nie mam co robić. Nie chce mi się jeszcze wstawać i przygotowywać do imprezy, ale z drugiej strony nie usnę... Chyba pójdę na spacer. O tej porze jest tak pięknie i hm.. niebezpiecznie. Lubię niebezpieczeństwo.. Ale czasem jestem jak mała dziewczynka i mnie wszystko przeraża.  Zaczęło się to po wypadku. Przez pierwsze pół roku nie chciałam jeździć samochodem bo się zwyczajnie bałam. Ale.. myślę że to już przeszłość, że się w końcu pozbierałam. Bynajmniej tak mi się wydaję...

Wstałam i poszłam się ubrać. Starałam się nie obudzić babci, bo wiedziałam że mi nie pozwoli pójść. Widziałam że Rose idzie za mną, ale nie mogłam jej wypuścić. Nie miałam ochoty znowu za nią biec. Dałam kotce jeść aby czymś się zajęła i spokojnie wyszłam na dwór. Zimnie powietrze od razu mnie rozbudziło. Nie powiem że było mi ciepło. No, ale nie czarujmy się jest środek zimy. Nigdy nie wstawałam tak wcześnie, ale teraz żałuje. Świat o tej porze wygląda cudownie i jest niewiarygodnie cichy. Szłam jak zaczarowana, wzdłuż ścieżki. W końcu doszłam do  urwiska gdzie była mała drewniana ławeczka. Odgarnęłam z niej śnieg i usiadałam podziwiając śpiące Seattle. Z tej góry było widać całe miasto. Nigdy wcześniej tu nie trafiłam. Nie wiem ile czasu tu spędziłam, ale gdy postanowiłam wrócić słońc było już wysoko na niebie. Gdy weszłam do domu powitała mnie totalna pustka. Poszłam do pokoju mojej babci, ale tam jej nie było. No cóż może gdzieś wyszła. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie. Później zaczęłam oglądać telewizję. Moja babcia przyszła w połowie mojego ukochanego serialu, wraz z moją przyjaciółką.
- Hej, Lexi.
Przywitałam się z Jullią i powiedziałam żeby poszła na górę. Ja natomiast poszłam za babcią do kuchni chcąc się jej o coś spytać.
- Gdzie byłaś babciu ?
- W Seattle. Już jutro możesz się zacząć przeprowadzać do swojego mieszania.
- Tak ? To super.
Uściskałam babcię i poszłam do góry. Jullia się już malowała. Stwierdziłam że nie będę jej przeszkadzać i poszłam do łazienki. Po pół godzinnej kąpieli wyszłam z łazienki w samym ręczniku. i zobaczyłam Nialla siedzącego na moim łóżku. Za to nigdzie nie było widać Julli.
- Co ty tu robisz i gdzie jest Jullia?
- Pojechała po coś do domu i mi napisała żebym tu przyjechał, ale nie wiem po co.
Mocniej owinęłam się ręcznikiem i poszłam wziąć bieliznę z szafki. Miałam wrażenie że chłopak cały czas lustruje mnie wzrokiem. Gdy się odwróciłam napotkałam jego wzrok.
- Możesz przestać się na mnie gapić?
- A co nie wolno się popatrzeć?
- Nie.
Blondyn wzruszył ramionami i położył się na moim łóżku. Co za debil. Poszłam do łazienki biorąc przy okazji moją sukienkę. Ubrałam się i zaczęłam kręcić sobie włosy. W połowie tej czynności do łazienki weszła Jullia a za nią Niall.
- Daj pomogę Ci.
Jullia zaczęła mi robić fryzurę. Jak zwykle wyglądała perfekcyjnie. Widziałam jak nasz przyjaciel nie może oderwać od niej oczu. Czasem jej zazdrościłam. Po dwóch godzinach byłam całkowicie uczesana i pomalowana. Była akurat 15:00 Więc stwierdziliśmy że będziemy się już zbierać.Włożyłam szpilki, które pożyczyła mi brunetka. Niall pojechał już jakiś czas temu więc mogłam pogadać z przyjaciółką.
- Nie sądzisz że podobasz się Horanowi?
Widziałam jak na jej twarzy pojawia się wielki uśmiech, ale po chwili się opamiętała.
- Serio tak sądzisz?
- Tak, cały czas się na Ciebie patrzył.
- Naprawdę?
Spojrzała w moją stronę z wielkim uśmiechem.
- Patrz na drogę, spowodujesz wypadek.
- Oh.. przepraszam.
Resztę drogi spędziłyśmy na obgadywaniu Niall i innych chłopakach. W tym czasie próbowałam się dowiedzieć coś o tym Harrym, ale Jullia powiedziała że nic mi nie będzie mówić i na tym się skończyło. Dojechałyśmy pod dom Nialla . Był dość bogatym chłopakiem, jego dom był ogromny.  Widziałam że ludzie się już schodzili. Większości z nich nie znałam. Gdy weszłyśmy do domu skierowałyśmy się do grupki dobrze mi znanych ludzi.
- Lexi!
Od razu podbiegł do mnie Louis i przytulił przy okazji miażdżąc mi kość.
- Weź wyluzuj.. Dusisz mnie!
- Przepraszam. Po prostu się stęskniłem, ostatni raz widzieliśmy się na urodzinach Julli kilka miesięcy temu, ale wtedy nie byłaś zdolna do życia.
- Wiem, ale teraz już jest okey..
Poszłam przywitać się z resztą czyli Zaynem, Liamem, Danielle, Eleanor i Perrie. Widziałam że blondyn zmierza w naszym kierunku. Zaczęłam gadać z dziewczynami i wysłuchiwać co się zmieniło od ostatniego czasu. W skrócie u El i Lou się nic nie zmieniło, Dan zerwała z Liamem, ale chcą do siebie wrócić a Pez i Zayn się zaręczyli.
- No gratulacje, Pez. Naprawdę fajnie, że jesteście ze sobą szczęśliwi. Ja idę po drinka.
Opuściłam roześmianą grupkę z zamiarem poszukania czegoś do picia, ale wtedy zobaczyłam jego. Chłopaka z moich snów. Tego, który 3 lata temu mnie uratował. Nie wierzyłam że go kiedykolwiek jeszcze zobaczę. Nagle nasze oczy się spotkały.. Nadal był tak piękny jak 3 lata temu. Poczułam że ktoś łapie mnie za nadgarstek i się odwróciłam.
- Niall! Miło Cię widzieć. Świetna impreza.
- Dziękuje. Szukałaś czegoś?
- Tak, chciałam jakiegoś drinka.
- Spoko, chodź ze mną zrobię Ci.
Odwróciłam się, ale tajemniczego chłopaka już nie było. Zrezygnowana poszłam za przyjacielem. Gdy chłopak przygotowywał mi drinka postanowiłam się go o coś zapytać.
- Niall.. Podoba Ci się Jullia?
- Czemu pytasz?
- Tak sobie.
- Jest ładna, ale chyba nie w moim typie.
- Jasne rozumiem.
- A właśnie. Miałem Cię poznać z Harrym. Zaraz go znajdę.
Dał mi szklankę z kolorowym napojem i szybkim krokiem wyszedł z kuchni. Okey.. Ja go nie rozumiem.. Najpierw się gapi na Jullię, wręcz ślini na jej widok a teraz mówi że nie jest w jego typie.. Jezus co za facet. Dołączyłam do moich przyjaciół i zaczęliśmy gadać. Po piątym drinku poczułam że zaczyna mi się trochę kręcić w głowie.
- Lexi, chciałem Ci kogoś przedstawić.
Niall pewnie  przyprowadził tego swojego kolegę. Wstałam i odwróciłam się w ich stronę.. W momencie mnie poraziło.. To jest ON! Ten chłopak to Harry.. Lexi uspokój się. Nie możesz świrować. Wzięłam wdech i się uśmiechnęłam.
- To jest Harry, A to jest Lexi
- Hej, miło Cię poznać
Głos bruneta był nieziemski, a z bliska wyglądał jeszcze lepiej.
- Mnie również jest miło.
Posłałam mu jeden z najładniejszych uśmiechów na jakiem mnie było stać. Przez kolejną godzinę rozmawiałam z nim o wszystkim. Wydawał się bardzo miły. Gdy szłam po kolejnego drinka widziałam kontem okaz jak Jullia zaczyna flirtować z Harrym. No tak.. Jak zwykle musi się popisać.. Gdy wracałam widziałam jak chłopak zmieszany i znudzony siedzi słuchając mojej przyjaciółki.. Pewnie zaczęła gadać co robiła ostatnio z jakimś kolesiem.. Gdy usiadłam Niall zagadał Jullię, a ja zaczęłam gadać z El. Przez cały czas czułam na sobie wzrok bruneta. Gdy byłam już dość pijana zobaczyłam jak blondyn zabiera gdzieś Jullie, wtedy dostałam nagłego przypływu odwagi. Akurat leciała moja ulubiona piosenka. John Mayer - Slow Dancing In A Burning Room. Uwielbiałam tego gościa.
- Pójdziemy potańczyć?
Spojrzałam na Harrego, na co chłopak skinął głową. Złapałam go za rękę i poprowadziłam na środek pokoju. Zmysłowe dźwięki piosenki koiły mój umysł i pozwalały się rozluźnić. Chłopak złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Obróciłam się do niego tyłem tak ze opierałam się o niego plecami i powoli zaczęłam się kołysać. Muzyka w całości mnie pochłonęła kierując moim ciałem tak że moje ruchy z chwili na chwilę stawały się bardziej odważne. Dawno nie tańczyłam z chłopakiem w taki sposób, ale szczerze to bardzo mi się do podobało. Po chwili poczułam ciepły oddech chłopaka na szyi, a po chwili delikatny pocałunek. Poczułam dziwne mrowienie. Chłopak delikatnie obrócił mnie w swoją stronę. Widziałam w jego oczach jakby głód.. Pożądanie.
-  Jesteś taką śliczną dziewczyną Lexi. Dlaczego my nigdy wcześniej się nie widzieliśmy?
Czuję jak zaczynam się rumienić. Nie wiem co mam mu odpowiedzieć. Nagle przypomniał mi się wypadek i poczułam jak w oczach gromadzą mi się łzy. I już znam odpowiedź na jego pytanie.
- Dziękuje.. Ja.. nie wiem. Przepraszam.
Odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę wyjścia. Dlaczego nigdy nie umiem powiedzieć czegoś.. No sama nie wiem. Po prostu.. Chyba nie umiem sobie poradzić w takiej sytuacji.. Jullia by sobie poradziła.. Usiadłam na murku i poczułam dwie łzy spływające po moim policzku. Szybko je otarłam i starałam się uspokoić.
- Alexis? Co się stało?
O nie. Po cholerę on tu przyszedł? Chłopak usiadł obok mnie.
- Ja.. Po prostu 3 lata temu stało się coś strasznego i..
- Ciii.. Spokojnie, jak nie chcesz o tym mówić to zostaw to dla Siebie.
Przytuliłam się do chłopaka i wyszeptałam jedynie "Dziękuję" poczułam jak jego ramiona mnie obejmują. Po kilku minutach siedzenia w ciszy zrobiło mi się zimno.
- Może wrócimy do środka?
- Jasne, Chodź.
Wstałam i otrzepałam sukienkę.. Gdy szłam w stronę domu poczułam jak świat przed oczami zaczyna mi wirować. Nagle wszystko zniknęło w mroku i poczułam jak odpływam...
_____________________________________________________________________________

No i mamy 5 rozdział. :D Mam nadzieję że wam się spodoba.. A i jeszcze jedno CZYTASZ=KOMENTUJESZ Proszę to dla mnie ważne. Nawet nie wiecie jakie to miłe czytać te wszystkie komentarze i wiedzieć że komuś podoba się to co piszecie. Dlatego bardzo was proszę uszanujcie nasza pracę i skomentujcie, a poza tym to naprawdę motywuje do pisania. Kocham was <333
Vicky xx.

piątek, 18 października 2013

Rozdział 4

< Lexi >
- Dzwoniłam do Ciebie kilka razy.
Jullia od samego początku robiła mi wyrzuty że nie odbierałam telefonu, ale byłam przecież zajęta.
- Przepraszam nie słyszałam.
- Ty nigdy nie słyszysz.
- Oh dobra... Daj spokój. A tak w ogóle gdzie jedziemy?
- Spotkamy się z Niall'em w kawiarni i może pójdziemy na zakupy.
Widziałam jak na jej ustach zagościł uśmiech na wspomnienie o blondynie. Od jakiegoś czasu wydawało mi się że kręcą ze Sobą, ale nie wiem czy to prawda.
- Po co na zakupy?
- Zapomniałaś? Jutro jest impreza. Musimy zajebiście wyglądać.
- Tak, Wiem.
Jullia patrzy głównie na wygląd i jest straszną materialistką. No tak pochodzi z bardzo bogatej rodziny i zawsze ma to czego chce. I zawsze musi najlepiej wyglądać. Czasem mnie to męczy, ale jest dobrą przyjaciółką. Gdy dojechałyśmy na miejsce spotkania blondyn już czekał na nas przy stoliku.
- Hej, dziewczyny.
Niall jak zwykle przywitał na z uśmiechem. I od razu zaczął gadać
- Masakra. Harry przyszedł dzisiaj taki jakby wkurzony, ale za razem nieobecny. Nie wiem co się z nim dzieję.
Kto to jest Harry? Widziałam że chłopka się martwi o tego gościa więc musiał to być ktoś bliski. Jullia mało zainteresowana poszła nam zmówić napoje.
- Kto to jest ?
- Mój przyjaciel. Mieszkamy razem?
- To jakim cudem ja go jeszcze nie znam?
- No wiesz nie było okazji. A poza tym jego prawie nie ma w domu. Dużo imprezuje.
- Aha rozumiem.
- Będziesz na imprezie?
Widziałam że mu zależy. Ale nadal nie byłam pewna. Klucz do szczęścia to starać się wykorzystać to, co przyniesie nam los i być za to wdzięcznym. Słowa mojej babci, nagle nabrały sensu. Zawsze mi tak powtarzała kiedy twierdziłam że mam beznadziejne życie.
- Będę. Może w końcu się zabawię.
- To super.
Chłopak ucieszony mnie przytulił. Jullia przyszła z naszymi zamówieniami i zaczęliśmy gadać o imprezie. Okazało się że Niall też musi jechać na zakupy więc wybieraliśmy się w trójkę. Jednak najbardziej zaciekawiło mnie to że Harry będzie na imprezie. Nie wiedzieć czemu bardzo chciałam go poznać. Może okaże się fajny? Nie wiem. Po jakimś czasie poszliśmy do sklepów. Jullia nie mogła się zdecydować jaką sukienkę kupić czerwoną czy czarną.. W końcu kupiła obydwie. Niall wybrał sobie kilka fajnych koszulek, które potem poszedł przymierzyć, a ja stałam i zastanawiałam się nad kupnem ślicznej granatowej sukienki. Wszystko było fajnie dopóki nie zobaczyłam ceny.. 200$ No chyba was pogięło.
- Co się dzieję? Dlaczego jej nie kupisz?
- Patrz ile kosztuje!
- Oj nie przesadzaj. Będziesz w niej cudnie wyglądać. Musisz ją kupić, mogę Ci nawet pożyczyć.
- Ale ja...
- Nie marudź.
- Oh... No dobrze.
Poszłyśmy do kasy by zapłacić za sukienkę. Oby babcia się nie złościła że kupuję sobie tak drogą rzecz. Niall po chwili dołączył do nas z kilkoma koszulkami. Odwiedziliśmy jeszcze kilka sklepów następnie zadowoleni wyszliśmy z galerii kiedy było już dość ciemni. Niall był swoim autem, a ja zabierałam się z Jullią więc pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w swoje strony. Gdy podjechałyśmy pod mój dom, Jullia powiedziała że będzie u mnie o 16 i u mnie się przygotujemy. Zatrzasnęłam drzwi i weszłam do środka. W domu było strasznie ciepło. Babcia siedziała na kanapie i oglądała wieczorne wiadomości. Na kocu obok leżał znajomy zeszyt. 
- Mój pamiętnik! Gdzie był?
- Znalazłam go pod kanapą. Musiał upaść.
- Dziękuję Ci babciu.
- I jak było na zakupach?
Zaczęłam opowiadać o wszystkim co się dzisiaj wydarzyło, wspomniałam również o imprezie i tajemniczym chłopaku Harrym. Widziałam że zrobiła wtedy dziwną minę, ale nie przejmowałam się tym. Na koniec dodałam o sukience. Babci była w szoku, ale kiedy ją zobaczyła przyznała że jest warta swojej ceny. Gdy skończyłam poczułam się bardzo zmęczona.
- Ja idę spać, jestem już zmęczona.
- A może zjesz coś?
- Nie dziękuje. Dobranoc, babciu.
Wzięłam zeszyt, torbę z zakupami i udałam się do pokoju. Przebrana już w pidżamę usiadłam na łóżku z pamiętnikiem.

Drogi Pamiętniku
Byłam dzisiaj na zakupach z Jullią i Niall'em. Jestem strasznie zadowolona i nie mogę się doczekać jutrzejszej imprezy. Dzisiaj Niall powiedział mi o swoim współlokatorze. Nigdy wcześniej go nie widziałam, ani o nim nie słyszałam... Ciekawe czy jest miły. No cóż nie ważne. Kupiłam sobie prześliczną sukienkę. Wydałam na nią fortunę, ale myślę że było warto. Mam nadzieję że jutro nie stanie się nic złego, chciałabym miło spędzić ten wieczór. Wreszcie nie myślałam już o moich rodzicach i potrafiłam się zrelaksować. Myślę że to początek mojego nowego życia. Miejmy nadzieję, że będzie ono lepsze..

Zmęczona odłożyłam dzienniczek i położyłam się spać. Ruda kotka położyła się obok mnie słodko mrucząc. Po chwili usnęłam podążając do krainy marzeń.
___________________________________________________________________________

Hej, kochani. Najpierw bardzo chciałam wam podziękować za wszystkie miłe komentarze i za porady. Oraz dziękuję również za ponad 1000 wyświetleń. To niesamowite w jak krótkim czasie mamy już tylu czytelników. Jeszcze raz bardzo dziękuje. <333 Rozdział trochę krótki, ale jest. Przepraszam że tak późno, ale nie miałam wcześniej czasu. Mam nadzieję że wam się spodoba i życzę miłego czytania.
Vicky xx.

wtorek, 15 października 2013

Rozdział 3

Obudziło mnie ćwierkanie ptaków. Poranek był piękny, słońce oświetlało iskrzące płatki śniegu przez co efekt był cudowny. Uśmiechnięta zbiegłam na dół.
- Dzień dobry, Lexi co tak wcześnie wstałaś?
Moja babcia od rana robiła coś w kuchni, a teraz siedziała i piła kawę przy okazji czytając gazetę.
- Dobry, po prostu się wyspałam. Jest coś na śniadanie? Jestem głodna.
- Jasne już Ci coś robię.
- Nie babciu, siadaj. Poradzę sobie.
Uśmiechnięta zjadłam śniadanie i porozmawiałam z babcią o imprezie u Niall'a. Oczywiście się zgodziła, ale pod warunkiem, że się nie upiję... Obiecałam jej że się postaram. Poszłam do swojego pokoju po zeszyt, ale nigdzie go nie mogłam znaleźć.
- Widziałaś może gdzieś mój zeszyt?
- Nie, a co się stało skarbie?
- Nie, nic... Nie pamiętam po prostu gdzie go dałam.
Przeszukałam cały pokój, łazienkę potem salon, ale wciąż nigdzie nie widziałam mojego pamiętnika.
< Oczami Babci >
*Wczoraj*
Gdy Lexi wybiegła z domu za kotem, udałam się spokojnie do kuchni, wieczorem zjeżdżają się goście, a ja nie mam połowy rzeczy zrobionych. Zabrałam się za gotowanie.. Chociaż cały czas zastanawiałam się czy Lexi spodoba się prezent. Zawsze mi mówiła że chciałaby mieć mieszkanie w Seattle, dlatego postanowiłam że razem z resztą rodziny złożymy się na ten prezent. Wiem może to trochę nieodpowiedzialne, bo kto daje nastolatce dom jako prezent świąteczny, ale myślę że Alexis na to zasłużyła. Tyle już wycierpiała. Poszłam nakrywać do stołu, zostawiając gotujące się rzeczy. Na dworze robiło się coraz ciemniej, zaczęłam się martwić że mojej Lexi mogło się coś stać. Nagle usłyszałam kroki i odgłos zamykania drzwi. Byłam trochę wystraszona, ale pomyślałam że to może być moja wnuczka.
- Lexi czy to ty, kochanie?

Nikt nie odpowiedział, dlatego chciałam sprawdzić i zaczęłam się kierować w stronę przedpokoju, po chwili jakaś postać wyszła zza drzwi...
- Harry! Przestraszyłeś mnie.
No tak.. Harry to syn Anne, przyjaciółki mojej kochanej Marry. Pamiętam jak przychodził tu mając 2 latka, od tamtego czasu wpadał dość rzadko.
- Przepraszam panią. Przechodziłem niedaleko i widziałem jak ktoś wybiega z Pani domu, i zostawia otwarte drzwi. Chciałem sprawdzić czy nic Pani nie jest.
- Dziękuje za troskę kochany, ale to tylko moja wnuczka.
- Pani wnuczka? To pani wnuczka pewnie jest bardzo piękna skoro ma taką ładną babcię. 
-  Hahahaha, Dziękuje za komplement kochany, tak mieszka ze mną, od wypadku.
- Jakiego wypadku ? Nie chcę być nachalny, jeżeli pani nie chce nie musi mówić.
Nie spodziewałam się tego, że chłopak poruszy ten temat. 

- No cóż. 3 lata temu Alexis i jej rodzice mieli wypadek. Tylko ona przeżyła.
- Oh.. rozumiem, przykro mi.
Widziałam w oczach chłopaka jakby szok i niedowierzanie, z drugiej strony smutek. Hm... Myślę, że mogę powiedzieć iż był wstrząśnięty tą informacją. A może mi się przewidziało.  Nie wiem..
- Może ja będę się zbierać, skoro nic pani nie jest..
- A może napijesz się herbatki? Lexi zaraz powinna wrócić. Przedstawiłabym was sobie.
- Dziękuję, ale się spieszę. Do widzenia.
Odprowadziłam Harry'ego do drzwi i zamknęłam je za nim po czym wróciłam do wcześniejszych czynności.
* Teraźniejszość *
Może to on zabrał pamiętnik Lexi? Nie... Na pewno nie... Jest taki miły i uroczy.Alexis zeszła na dół. No tak za chwilę miała przyjść Jullia.
- Na pewno się znajdzie kochanie.
- Tak wiem babciu.
Po kilku minutach usłyszałyśmy dzwonek. Poszłam otworzyć gdy w tym czasie Alexis poszła do pokoju po swoje rzeczy.
- Hej, Jullia wejdź, Lexi zaraz zejdzie.
- Dzień dobry prosze pani. Dobrze poczekam.
Lexi zbiegła po schodach przywitała się ze swoją przyjaciółką i wyszły. Usiadłam na kanapie i zastanawiałam się co się mogła stać z pamiętnikiem mojej wnuczki.
< Oczami Harry'ego >
To nie może być ta dziewczyna. Przecież bym ją poznał... Chociaż minęło tyle czasu. Całą drogę do domu ta sprawa nie dawała mi spokoju. Gdy wszedłem do mieszkania zobaczyłem że Niall już jest.
- Hej stary gdzie ty tak długo byłeś?
Blondyn od razu zaczął mnie męczyć. Nie chciało mi się z nim gadać. Minąłem go i udałem się do swojego pokoju.
- Ej stary co Ci jest?
- Ugh.. Nic, po prostu nie chce mi się gadać.
- Spoko, nie to nie. Chciałem Ci tylko powiedzieć że wychodzę. Będę wieczorem.
Chłopak wyszedł, a do mnie nie docierało nic prócz myśli o tej dziewczynie. Ostatni raz kiedy ją widziałem 3 lata temu była słodką dziewczynką, ale to się zmieniło. Przynajmniej tak mi się wydaje. Chciałbym ją poznać. Ta myśl nagle przemknęła mi przez głowę. Nie... To nie jest możliwe, niby gdzie mielibyśmy się spotkać. Stary ogarnij się, o czym ty myślisz?! Skarciłem się w myślach. Powinienem przestać o niej myśleć... Ale jak? W końcu się poddałem i leżąc, rozmyślałem dlaczego tamtego dnia nie przejechałem obojętnie tylko jej pomogłem.
_________________________________________________________________________

Przepraszam, kochani że nie dodałam wczoraj rozdziału, ale po prostu źle się czułam. Przy okazji chciałam bardzo podziękować za miłe komentarze i ponad 550 wyświetleń. Rozdział trochę krótki, ale mam nadzieję że będzie się wam podobać :)
Vicky xx.

niedziela, 13 października 2013

Podziękowania

Chciałam wam bardzo podziękować za 300 wyświetleń i wszystkie miłe komentarze. Naprawde nie wiecie jak to motywuje do pisania. Dlatego jeśli czytasz to proszę skomentuj. Jeszcze raz bardzo wam dziękuję. Mam nadzieję że blog wam się podoba. Następny rozdział postaram się dodać jutro. Pozdrawiam :)
Vicky xx.

Rozdział 2

    Rano obudziłam się cała obolała. Tak to jest gdy się śpi w ubraniach. Przewróciłam się na plecy i poczułam coś ciepłego przy moim boku. Koło mnie na łóżku leżał, mój mały rudy kotek. Zwierzątko gdy wstałam powoli się przeciągnęło i spojrzało na mnie swoimi zielonymi oczkami, przypomniałam sobie o tym, że nie miałam dla niego misek i jedzenia. Zeszłam na dół, gdzie nikogo nie było... Na stole w kuchni leżała karteczka.
"Lexi,
Pojechałam do miasta załatwić kilka spraw, będę w domu za kilka godzin. Kupiłam dla kota miseczki i jedzenie. Nakarm go. Pamiętaj !
Babcia. "
No tak... Mieszkamy na obrzeżach Seattle, więc do miasta się trochę jedzie. Obok karteczki była kocia karma i dwie miseczki. Eh... Moja babcia na szczęście o wszystkim pamięta. Dałam Rose jeść i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam koc, poduszki, mój pamiętnik i zeszłam na dół. Położyłam się na kanapie pod cieplutkim kocem, włączyłam nowa płytę, otworzyłam zeszyt i zaczęłam pisać.

Drogi Pamiętniku,
     Minęły już 3 lat, a ja wciąż nie mogę zapomnieć. Na dodatek dzisiaj znowu przyśnił mi się ten chłopak. Dokładnie pamiętam to jak wyglądał... Jego zielone oczy patrzące się na mnie przerażone i jednocześnie bardzo zmartwione, jego malinowe usta, jego gęste, ciemne loki okalające twarz i ten jego zachrypnięty głos. Na samo wspomnienie mam ciarki. Czy to nie dziwne ? Nawet go nie znam. Oh... Ile bym dała żeby móc się dowiedzieć kto to jest, bo chociaż przez chwilę z nim porozmawiać i mu podziękować. No, ale cóż najwyraźniej nie ma takich szans. Wracając do milszych rzeczy. Myślę, że dzisiaj przed wigilią pójdę na grób rodziców. Dawno tam nie byłam. Ciekawe co u nich słychać, czy są szczęśliwi ? Te pytania cały czas mnie męczą. Wczoraj były moje urodziny.. Dostałam małą kotkę, wabi się Rose. Niall znowu musiał się ze mnie ponabijać i kupił mi prezerwatywy... Idiota, ale za to go kocham, zawsze jest wesoły, uśmiechnięty. Jest jak mój starszy brat, którego nie mam. A Jullia. Hm... Jesteśmy jak siostry, to dzięki niej udało mi się odrobinę pozbierać po wypadku. No cóż będę kończyć pisanie. Muszę się przygotować do kolacji. A i jeszcze jedno. Niall zaprosił mnie na imprezę. Nie jestem pewna czy chcę na nią iść, ale w sumie dawno się nie bawiłam.. Może to dobry pomysł ? Może czas się wreszcie uwolnić od tej sprawy ?

     Zamknęłam zeszyt i odłożyłam go na kanapę. Miałam tyle do przemyślenie. Spojrzałam na okno śnieg znów zaczął padać. Nagle zaczęło mi burczeć w brzuchu. Może powinnam w końcu coś zjeść.. Moja babcia twierdzi że strasznie schudłam przez te 3 lata. Nie żebym kiedykolwiek był jakoś specjalnie gruba, ale nigdy nie należałam do tych szczupłych.. A teraz jak to mówi moja babcia sama skóra i kości.. Zrobiłam sobie kanapki i zaczęłam oglądać telewizję.. Nic specjalnego się tam nie działo.. Skakałam tak z kanału na kanał.. W końcu usłyszałam przekręcanie kluczy w zamku.. Rose nagle się obudziła i pobiegała do przedpokoju..
- Hej Lexi. Proszę weź Rose bo zaraz ucieknie.
- Dobrze babciu już idę.
Wstałam z kanapy i poszłam po mojego kota. Gdy miałam ją już złapać, mała wybiegła na dwór jak oparzona. Bezmyślnie pobiegłam za nią na dwór.. Rose biegła w stronę lasu, nie wiedziałam jak długo będę musiała ją gonić. W końcu ją złapałam, ale był problem.. Nie wiedziałam gdzie jestem i jak wrócić do domu, a na dodatek nie miałam kurtki. Wzięłam kotkę na ręce i szłam w stronę z której przyszłam.. Zaczęło się powoli ściemniać kiedy wyszłam na główną drogę. Poznałam tą okolice.. Niedaleko stąd jest cmentarz na którym są pochowani moi rodzice. A stamtąd jest 15 minut drogi do domu babci. Zaczęłam iść, ale cały czas coś mi nie dawało spokoju. Miałam wrażenie że ktoś za mną idzie. Nie obracałam się tylko szłam dalej wmawiając sobie że tylko mi się to zdaje. Gdy doszłam na cmentarz skierowałam się w stronę grobu rodziców.. Biały marmur był pokryty śniegiem przez co znicze i kwiaty były mało widoczne.. Zdjęcie rodziców było pokryte delikatną warstwą puchu, dlatego odgarnęłam go. Spojrzałam na ich uśmiechnięte twarze. Rodzice by nie chcieli żebyś przez całe życie była smutna, oni by chcieli byś była szczęśliwa i miała normalne życie. Słowa mojej babci uderzyły we mnie z wielkim impetem.. No tak ma rację. Powinnam się wreszcie za siebie wziąć. Wstałam z ławki i ruszyłam w stronę domu. Rose spokojnie leżała sobie na moich ręka i cichutko mruczała.. Gdy weszłam do domu stół był już nakryty. Zapomniałam ! Dzisiaj przecież jest wigilia.
- Babciu wróciłam.
- Kochanie gdzie ty byłaś ? Wiesz jak się martwiłam ?
- Spokojnie. Nic mi nie jest. Rose uciekła i musiałam ją złapać, a potem poszłam na grób rodziców.
- I jak ? Wszystko w porządku ?
- Tak ? Pomóc Ci w czymś ?
- Nie, słoneczko idź się ubierz.
      Puściła Rose i pobiegłam do swojego pokoju. Długo nie mogłam się zastanowić co ubrać. W końcu wybrałam turkusową sukienkę, która kiedyś należała do mojej mamy. To była jej ulubiona. Uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki się ubrać i pomalować. Gdy skończyłam stanęłam przed lustrem. Wreszcie wyglądałam jak człowiek. Dawno nie nosiłam tak żywych kolorów. Włosy postanowiłam zostawić rozpuszczone. Byłam bardzo podobna do mojej mamy. Po tacie odziedziczyłam tylko niebieskie oczy. Ona miała brązowe. Jeszcze raz przejrzałam się w lustrze i zeszłam na dół. Nagle rozbrzmiał dzwonek. Zaczęli się schodzić wszyscy goście. Było naprawdę dużo osób. Po odmówieniu modlitwy i zjedzeniu posiłku przyszedł czas na rozdanie prezentów. Najmłodsze dziecko w rodzinie zawsze rozdawało prezenty. Gdy  przyszła moja kolej otrzymałam niewielką paczuszkę. Powoli odpakowała ją i uchyliłam wieczko. W pudełku znajdowały się klucze.
- Do czego to klucze ?
- Do twojego mieszkania Alexis. To prezent od nas wszystkich.- uśmiechnęła się ciocia.
- Mojego mieszkania ? O mamo dziękuję wam !
Przytuliłam po kolei każdą osobę. Mam własne mieszkanie ! Będę mogła sama mieszkać. A może zamieszkam z Jullią ? To było by chyba najlepsze wyjście. Uśmiechnięta zasiadłam do stołu. Jak w każdą Wigilię po rozdaniu prezentów, śpiewaliśmy razem kolędy, a potem oglądaliśmy "Kevin, sam w domu". Wieczór minął mi bardzo wesoło od dawna nie byłam tak wyluzowana. Po raz pierwszy od 3 lat nie męczyły mnie już koszmary i zasnęłam również z uśmiechem.

sobota, 12 października 2013

Rozdział 1

- Lexi choć na dół, goście przyszli!!
Moja babcia nie dawała mi spokoju. No tak w końcu jutro mamy wigilię... Zamknęłam mój pamiętnik i zeszłam na dół. To dzisiaj mijają dokładnie 3 lata od wypadku i to również dzisiaj są moje 18 urodziny... Fajnie... prawda ? Tsa... Próbowałam się uśmiechnąć, ale wyszedł z tego dziwny grymas. Weszłam do pokoju.
- Sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam.
Znowu to samo... Czy naprawdę o nich zapomnieliście?? Nie mam ochoty świętować kiedy oni leżą w grobie... Staram się wyglądać na szczęśliwą. Ale czy wy bylibyście szczęśliwi świętując tak swoje urodziny ?? Dobra nie ważne... Powinnam się uspokoić. Usłyszałam dzwonek do drzwi, dlatego poszłam otworzyć. Miałam nadzieję że to Jullia albo Niall, otworzyłam drzwi i zobaczyłam moich przyjaciół z niewielką paczuszką w której coś się ruszało.
- Wszystkiego najlepszego kochanie (...) - Moja przyjaciółka jak zwykle się rozgadała, ale niezbyt uważnie jej słuchałam. - (...) no i wszystkiego czego sobie zapragniesz.
- Ja się dołączam się do życzeń.-powiedział mój przyjaciel.
- Dziękuję wam kochani.
Zaprosiłam ich do domu i skierowaliśmy się w stronę salonu. Jak zwykle gdy Niall wszedł do pokoju moja rodzina obrzuciła go pogardliwym spojrzeniem. Ciągle tak było, bowiem wszyscy z wyjątkiem mojej babci nie lubili punk'ów, ale Niall był inny. A poza tym był dla mnie jak starszy brat...
- Niall!! Jullia!! Miło że przyszliście!!
Moja babcia jak zwykle musiała się z nimi przywitać. Uwielbia ich... Gdy wszyscy już złożyli mi życzenia i wręczyli prezenty przyszedł czas na ich odpakowywanie. Jako pierwsza poszła niewielka paczuszka od babci, w której było złote otwierane serduszko, a w nim zdjęcie moich rodziców. Poczułam jak do oczu napływają mi łzy. Nie wiedziałam co mam powiedzieć... Na myśl przychodziło mi jedno słowo...
- Dziękuję ci  babciu, jest cudowny...
Od razu założyłam naszyjnik i przytuliłam się do osoby, która przez ostatnie 3 lata praktycznie zastępowała mi matkę, ojca i najlepszą przyjaciółkę... Reszta paczek nie była jakoś znacząca. Były to między innymi bluza, płyta The Rolling Stones, trylogia "50 Twarzy Greya" od mojej kuzynki i perfumy od Diora.. Jako ostatnia została paczka od moich przyjaciół.. Prezent był średniej wielkości i co chwilę wydobywały się z niego jakieś dźwięki. Wzięłam go do rąk i odpakowałam. Znajdował się tam malutki rudy kotek i paczka P R E Z E R W A T Y W ?!
- Kogo to był pomysł ?!
Spojrzałam na moich przyjaciół, którzy  nie mogli opanować napadu śmiechu.
- Gdybyś... ty... widziała... swoją... minę... - Julia powiedziała to pomiędzy napadami śmiechu.
- Hahahaha bardzo zabawne... Ale dziękuję za cudnego kotka.
-Od dawna chciałaś mieć zwierzątko, a twoja babcia wreszcie się na nie zgodziła, po naszych długich prośbach...
- A poza tym drugi prezent na pewno ci się przyda.- Dodał blondyn i zaczął śmiesznie ruszać brwiami.
- Hahaha dziękuję za troskę.
Reszta wieczoru minęła w spokoju. Wszyscy jedli, śmiali się i rozmawiali. Na chwilę zapomniałam o wypadku i o dręczących mnie snach i myślach... Nagle przypomniałam sobie o kimś kto już dawno przestał mnie nękać w myślach. O tajemniczym chłopaku, który mnie uratował.. Wciąż pamiętałam jego przystojną twarz. I jego oczy w których było widać wielki niepokój i troskę. Z krainy marzeń wyrwała mnie moja kuzynka Nina.
- I jak nazwiesz kotka??
- Hm... Myślę, że Rose...
- Słodko, pasuje do niego... - uśmiechnęła się
- A ja bym go nazwał... Ruchacz- przerwał nam Niall.
- Hahahah zboczeniec.. Nie no, jest jakie jest... Mnie się podoba.- mówiąc to wywróciłam oczami.
- No dobra... Tak tylko mówię.
Gdy goście się rozeszli zostałam z Niall'em i Jullią sama... Moja babcia zbierała rzeczy ze stołu więc mogliśmy spokojnie pogadać. Poruszaliśmy wszystkie możliwe tematy. Gadaliśmy o muzyce, potem o zamieszkach w mieście. W końcu Niall zaczął gadać o imprezie świątecznej, którą organizował, nie wiedziałam czy chcę na nią iść... No, ale czego się nie robi dla przyjaciół. To była też okazja aby się w końcu rozerwać i nie myśleć o tym co się stało.. Nie pamiętam już kiedy poszłam na taką imprezę i naprawdę dobrze się bawiła.. To było chyba wieki temu. No cóż...
- Myślę, że my będziemy z Niall'em już szli... Robi się późno.
- Jasne rozumiem.
Odprowadziłam ich do drzwi i się pożegnałam. Babcia musiała się położyć, bo w domu było strasznie cicho. Poszłam do swojego pokoju i usiadłam na parapecie. Przed oczami znów miałam twarz nieznajomego... Zastanawiałam się kim on jest i dlaczego nam pomógł. Oparłam czoło o szybę i wpatrywałam się w dal. Śnieg perfekcyjnie pokrywał drzewa i góry. Kochałam zimę, zawsze kojarzyła mi się z świętami, prezentami i czasem radości. Niestety to się zmieniło. Myślę że jutro pójdę odwiedzić rodziców. Wypadało by... Zmęczona usnęłam tak jak siedziałam, przytulona do poduszki...
______________________________________________________________________

Hej, witamy was na Snow !! Jak niektórzy już zauważyli są dwie adminki.. Mianowicie Ja Vicky i druga Niki. Mam nadzieje, że blog wam się spodoba. Liczymy na szczere komentarze. Jeżeli chcecie być informowani wystarczy kliknąć na górze w zakładkę 'Informowani'. Jeżeli macie jakieś pytania i sugestie dotyczące bloga lub pytania do adminek, klikajcie w zakładkę 'Kontakt'. Pozdrawiam, Miłego wieczoru.
Vicky xx.

piątek, 11 października 2013

Prolog

*3 lata temu*


Myślę że to był jeden z najgorszych dni w moim życiu.. A może  był  najgorszy.. Nie wiem,  ale wiem jedno..  Wtedy skończyło się wszystko.. a może zaczęło ?? Kończyłam właśnie 15 lat, jechaliśmy z rodzicami do dziadków bowiem był 25 grudnia.. Tak wiec był to 24 grudzień. Droga mijała nam spokojnie,  jednak nikt nie wiedział że nadchodzi śnieżyca.. To dziwne bo u dziadków naprawdę rzadko się zdarzają takie rzeczy.. No, ale wracając do tematu.. Padał śnieg.. Ja siedziałam z tyłu i śpiewałam świąteczne piosenki.. Nie mogłam się już doczekać jak zobaczę całą rodzinę..  Tata i mama rozmawiali o czymś zawzięcie, a ja zaczęłam się wpatrywać w okno.. Krajobrazy były cudne.. Góry, las, śnieg.. Moja ukochana pora roku.. Rozmarzona wpatrywałam się w okno kiedy w radiu podano komunikat ze był wypadek gdzieś tam… nie zainteresowałam się tym zbytnio i nie słuchając dalej powróciłam do marzeń.. Jednak widziałam że tatę mocno poruszyła ta informacja.- Jesteś zapięta Lexi ??- Tak, tato. Co się stało ??- Nic kochanie, po prostu się pytam.
Wzruszyłam ramionami i nie powracałam do tematu..  Cały czas jednak coś nie dawało mi spokoju.. Zmęczona podróżą usnęłam.. Obudził mnie nagły krzyk mamy i poczułam jak autem mocno szarpie i coś się o nie obija.. Nie wiedziałam co się dzieje, dlatego spróbowałam otworzyć oczy, nim jednak zdążyłam poczułam mocne uderzenie i straciłam przytomność.. Obudziłam się po 15 minutach, ale wydawało mi się jakbym spała kilka godzin... Czułam straszny ból w nogach. Próbowałam się poruszyć, ale nie mogłam.. Jedyne co mogłam robić to patrzeć na moich rodziców.. Nie wiedziałam czy żyją, ale modliłam się aby tak było.. Nie wiem ile tak leżałam.. Wydawało mi się że dość długo.. Gdy nagle poczułam jak ktoś zabiera coś z moich nóg, dzięki czemu wreszcie je czułam. Po chwili jakby znalazłam sie w powietrzu, niesiona przez tajemniczą osobę.. Usłyszałam jak otwiera drzwi samochodu i układa mnie z tyłu na siedzeniach.. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jego twarz.. Był bardzo przystojny, chciałam zapamiętać jak najwięcej szczegółów, aby potem wiedzieć kto był moim wybawcą.. Niestety straciłam bardzo dużo krwi i zaczęłam tracić przytomność. Słyszałam jeszcze jak ten chłopak dzwoni na pogotowie i mówi że są tu prawdopodobnie dwie matrtwe osoby i jedna żywa.. Byłam w szoku, ale nic nie mogłam zrobić.. Po chwili widziałam juz tylko ciemność..


*dzisiaj* 

Stało się to dawno temu a ja wciąż pamięta to jakby było wczoraj.. Gdy obudziłam się następnego dnia po wypadku tego chłopaka nie było, a moi rodzic nie żyli.. Teraz skończyłam 18 lat i mieszkam u babci, a dzisiaj jest właśnie rocznica śmierci moich rodziców.. Wtedy nie wiedziałam że ten wypadek tak wiele zmieni w moim życiu...