środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 8

< Niall >

-Stąd te blizny na nadgarstkach?-Widziałem że Lexi trudno było o tym mówić, zawsze gdy przypominałem sobie to tym jaką krzywda Lexi mogła się przez to stać to. Ugh... Spokojnie Horan. Uspokój się. Widziałem że zapadła niezręczna cisza więc postanowiłem coś z tym zrobić.
-Wiecie co, może ja teraz zakręcę?- odezwałem się i spojrzałem, na przyjaciółkę. Wziąłem butelkę i zakręciłem, nie zwróciłem uwagi na kogo wypadło, bo mój wzrok podążył za Alexis, która wstała i szła właśnie w stronę wyjścia. Chciałem pójść za nią, ale Jullia mnie powstrzymała.
- Poczekaj chwilę. Daj jej odpocząć.
- A co jak coś jej się stanie?- byłem przerażony. Przecież tu się kręci tyle nieprzyjemnych typów, a na dodatek wszyscy są tu pijani. Przecież ona sama sobie nie poradzi, nigdy nie była na takich imprezach.
- Uwierz mi poradzi sobie. Pójdziesz za chwilę.- Jullia jakby czytała w moich myślach. Próbowałem sobie wmówić ze wszystko będzie dobrze i Lexi się nic nie stanie. Ale się myliłem.
- Dobra, niech Ci będzie.
Rozejrzałem się po zebranych i spojrzałem na butelkę. Wskazywała na Perrie.
- Hm... Wyzwanie czy pytanie?
-Wyzwanie- Pez się uśmiechnęła, a ja miałem pustkę w głowie. Rozejrzałem się ponownie po zebranych i wpadł mi do głowy pewien pomysł.
- Okey, a więc przeliż się z Eleanor.
Widziałem szok rysujący się na twarzach moich przyjaciół. Dziewczyny nie były przekonane co do tego zadania, ale z rezygnacją wstały i zaczęły się całować. Szerze? To trochę podniecające, patrzeć się na całujące dziewczyny. Aż robi mi się gorąco od tego widoku. Dziewczyny po chwili usiadły na swoim miejscu i Pez zakręciła butelką. Teraz była kolej Liam'a.
-Co wybierasz? Pytanie czy wyzwanie?-Pez chytro się uśmiechnęła, wiedząc że chłopak wymięknie i weźmie pytanie.
-Wyzwanie-Zdumienie jakie można było widzieć na twarzach zebranych było nie do opisania, sam pewnie miałem podobna minę. Nikt by się tego nie spodziewał po Liam'ie, ale ostatnio zaczął się zmieniać i już nie jest taki "grzeczny".
- Skoro tak to...- Uśmiech Perrie stał się jeszcze szerszy. Miała zamiar powiedzieć co Li ma zrobić, ale jej słowa przerwał głośny krzyk jakieś dziewczyny. Prawdopodobnie dobiegał on z zewnątrz. Zastanawiałem co się dzieje. Po chwili przypomniałem Sobie o mojej przyjaciółce.
-O kurwa, Lexi!-szybko wstałem i wybiegłem z pomieszczenia. Wiedziałem że coś się stanie. Jullia była kilka kroków za mną, zapewne tak samo jak ja wystraszona. Gdy byłem na dworze nie mogłem zlokalizować dziewczyny. Wtedy zobaczyłem Tom'a. Jego oczy były skierowane na coś przed wejściem na podwórko. A może na kogoś? Widziałem jak chłopak się pochyla i słyszałem jak coś mówi, dlatego przyspieszyłem kroku. Gdy zobaczyłem Lexi leżącą na ziemi, która na dodatek płakała, przestałem nad sobą panować i odciągnąłem chłopaka od przyjaciółki.
- Nie żyjesz kurwa!-krzyczę i zacząłem okładać Toma pięściami, ale chłopak był ode mnie wiele większy więc miał przewagę. Jednak moja złość dawała o Sobie znaki i już po chwili oboje leżeliśmy na ziemi, a ja nie patrząc co robię trafiałam na oślep w twarz Toma. Nie wybaczę mu kurwa tego. Jak mógł się dobierać do mojej przyjaciółki?! Nagle dostałem silnego ciosa w szczękę i przed moimi oczami zawitała ciemność. Próbowałem otrzeźwieć, ale uniemożliwiał to fakt, że mój napastnik siedział na mnie i z całych sił okładał mnie pięściami. Nagle usłyszałem krzyki Lexi. Nie proszę, nie wtrącaj się!
-Alexis! Odejdź do cholery! Poradzę sobie!-mówię i próbuję zepchnąć z Siebie Toma. Jednak dziewczyna nie dawała za wygraną i próbowała odciągnąć chłopaka ode mnie. Słyszałem jej krzyki i płacz, ale nie byłem w stanie jej pomóc, czułem jak moje ciało powoli się poddaje.
-Kurwa niech ktoś weźmie stąd Lexi!-mówię i wreszcie udaje mi się zepchnąć Toma z mojego ciała. Kątem oka dostrzegam jak Liam i Zayn próbują odciągnąć moja przyjaciółkę, ale ona im na to nie pozwala. Dziewczyna wyrywa się i próbuje do mnie podbiec, ale w ostatnim momencie Harry ją podnosi i odchodzi z nią od zbiegowiska. Więcej nie udaje mi się dostrzec, bo Tom znowu zaczyna atakować. Myśl że Alexis jest już bezpieczna i nic jej nie grozi napawała mnie większą siłą i motywacją do walki. Zaczęliśmy się z Tomem wzajemnie okładać pięściami. Po chwili Liam i Zayn złapali go i odciągnęli na bok, chciałem za nimi pobiec, ale Lou zatrzymał mnie.
-Stary, kurwa weź mnie puść. Nie daruję mu tego-zacząłem się szarpać, za wszelką cenę próbowałem mu się wyrwać.
-Ogarnij się, Lexi jest już bezpieczna, nic jej nie grozi. Daj już mu spokój.-Louis próbował mnie uspokoić, ale niby jak mam mu to odpuścić?! W końcu nie mając wyboru zacząłem się uspokajać. Na szczęście nic jej nie zrobił. Ta myśl mnie uspokaja. Chwilę zajmuje mi uspokojenie się i pozwalam Louisowi zaprowadzić mnie do domu. Siadam w kuchni na krześle a Jullia zaczyna ścierać krew z mojej twarzy i rąk.
- Co z Alexis?- pytam ignorując szczypanie i pieczenie- Gdzie ona jest?
- Uspokój się Niall!- Widzę że przyjaciółka jest zirytowana- Zemdlała i właśnie odpoczywa. A teraz się kurwa nie ruszaj, bo próbuje jakoś odkazić te rany.-Jullia obmywała mi rany, a mnie cały czas dręczyły myśli Co by było gdybym tam nie przyszedł? Dlaczego on jej to zrobił? Może dlatego że jest debilem, i jeśli jakaś dziewczyna wpadnie mu z oko musi ją za wszelką cenę "zaliczyć"?Albo miał inny powód. Nie mogłem po prostu przestać o tym myśleć.
-Auć to boli!- zacząłem marudzić, ból przerwał moje rozmyślania.
-Przepraszam, jeszcze tylko chwilę... Jak chcesz będziesz mógł zobaczyć co słychać u Lexi, jeśli już nie śpi oczywiście.-nie żałuje tego co zrobiłem jeśli by mnie nie powstrzymali załatwił bym tego skurwiela, już bu nie żył. Gdy moja przyjaciółka skończyła mogłem wreszcie zobaczyć co słychać u Lexi, miałem nadzieję że wszystko z nią dobrze.

< Lexi >

Przypomnienie:
Wyszłam na zewnątrz i zaczęłam iść wzdłuż dróżki prowadzącej wgłąb lasku. Szłam dość długo, a bynajmniej tak mi się wydawało. Na dodatek przez cały czas czułam na sobie czyjś wzrok, ale nie słyszałam kroków przyjaciela. Odwróciłam się i go nie było. Musiało mi się coś wydawać, a chłopak przyjdzie tu za jakąś chwilę. Teraz miałam przynajmniej chwilę dla siebie. Mogłam odpocząć od tłumu i wszystko przemyśleć. Kiedy usiadłam na małej ławeczce, zimny dreszcz przeszedł przez moje ciało. Zaczęłam się  zastanawiać dlaczego Niall tak długo nie przychodzi. Jednak cały czas moje myśli wracały do pytania Harry'ego. Dlaczego aż tak bardzo obchodziłam? Dlaczego się o mnie martwił? A może tylko mi się wydawało? Wstałam żeby sprawdzić czy przypadkiem nie idzie. Usłyszałam za sobą kroki, Byłam pewna że to mój przyjaciel, jednak okazało się że to ktoś o wiele gorszy...

Kroki obcego były coraz bliżej. Gdy ucichły obróciłam się, ale nikogo nie widziałam. Wróciłam do poprzedniej pozycji i doznałam szoku. Przede mną stał wysoki wytatuowany chłopak. Pewnie jeden ze znajomych Harry'ego... Wyglądał dość groźnie więc byłam trochę przestraszona.
-Co tu robisz sama ślicznotko?-chłopak zbliżał się do mnie-Boisz się?-jego słowa przesiąknięte sarkazmem zawisły w powietrzu. Nie mogłam pokazać się się go boję.
-Właściwie to właśnie stąd idę-mówię spokojnie i wstaję z ławki kierując się do ścieżki. Niestety chłopak nie odpuszcza i szybko łapie mnie za nadgarstek, obracając twarzą do siebie. Nie mam szans się wyrwać, jest zbyt silny.
-Czego ode mnie chcesz?-zaczynam się szarpać próbując wyrwać rękę, ale to tylko pogarsza sytuację. Chłopak mocniej zaciska rękę i sprawia mi przy tym dużo bólu. Pewnie zostaną siniaki.
-Nie ruszaj się kochanie, bo inaczej będzie to dość nieprzyjemne-mówiąc to przyciska mnie do pobliskiego drzewa, jego kora rani moje plecy. Czuję alkohol od chłopaka gdy zbliża swoją twarz do mojej. Musi być nieźle upity. Jego usta zaczynają błądzić po mojej szyi zostawiając na niej mokre pocałunki, jestem pełna obrzydzenia. Czuję jak zaczyna zasysać skórę na mojej szyi i ją przygryza. Wiem ze zostaną po tym ślady. Czuję jak do oczy napływają mi łzy.
-Ałł..-syczę i daję chłopakowi najmocniej jak potrafię w twarz-Zostaw mnie!
-Nie ruszaj się suko!-jego słowa pobudzają mnie do działania, nikt nie będzie tak do mnie mówił. Zaczynam się  z nim szarpać, ale wiem że nie mam z nim szans dlatego zmieniam taktykę. Uspokajam się dając mu "przejąć kontrolę" i zbieram siły. Mam już plan, ale przeszkodą są moje szpilki. Postanawiam że je ściągnę. Później jakoś po nie wrócę tylko tym razem wezmę kogoś ze sobą. Ściągam buty, tak aby chłopak niczego nie podejrzewał i przygotowuję się aby wymierzyć mojemu oprawcy kop w krocze. Gdy staję na ściółce bosymi stopami, moje ciało ogarnia przenikliwe zimno, próbuję jednak się na nim nie skupiać, tak jak na bólu. Uśmiecham się i wcielam plan w życie, starając się jak najwięcej siły włożyć w uderzenie. Myślę że to zadziałało, bo chłopak zaczął osuwać się majacząc coś z bólu.
-Ty dziwko. Zapłacisz mi za to-mówi groźnie krzywiąc się. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że on nie żartuje. Jednak ja nie mam zamiaru go słuchać i biegnę w stronę domu Niall'a. Wiem że ten koleś sobie nie odpuści, dlatego zebrałam w sobie całą siłę i pobiegłam szybciej. Gdy jestem już przy samej bramce na podwórku, zahaczam nogą o coś i przewracam się. Mój krzyk towarzyszący upadkowi roznosi się echem po okolicy. Widzę jak ten skurwiel biegnie w moją stroną, ale nie potrafię wstać. Proszę, niech ktoś mnie usłyszy... Zaczynam się cofać aby znaleźć się jak najdalej od chłopaka. Zamykam oczy modląc się aby ten koszmar się skończył.
- Teraz mi nie uciekniesz laleczko- słyszę jak się śmieję i czuję jego rękę wędrującą w górę mojej nogi.
Po moich policzkach spływają zły bezsilności. Byłam tak blisko, ale mi się nie udało... Poniosłam kolejną porażkę.
Nagle wszystko zaczęło się dziać strasznie szybko. Ręka chłopaka jakby zniknęła i słyszałam tylko odgłosy walki i krzyki kilku osób.
-Lexi? Wszystko dobrze?-Jullia delikatnie mną potrząsnęła.
-T-tak- mówię trzęsąc się z zimna. Otwieram oczy i to co widzę mnie przeraża. Mój przyjaciel walczy z tym chłopakiem i obecnie przegrywa.
-Nieee..-krzyczę i szybko wstaję z ziemi ignorując zawroty głowy. Podbiegam do nich i próbuję odciągnąć tego mężczyznę od Niall'a. Na dwór wreszcie wybiega reszta naszych przyjaciół, ale nie mogę czekać. Niall właśnie oberwał dość mocny cios w twarz. Z jego nosa zaczęła lecieć krew. Czułam, że Jullia chce mnie odciągnąć od  nich, ale nie mogę na to jej pozwolić.Nie chcę żeby przyjacielowi stała się większa krzywda.
-Harry proszę Cię weź stąd Lexi! Chłopcy się zajmą Niall'em-słyszę krzyk Juls i po chwili czuje jak odrywam się od ziemi.
-Nie! Zostaw mnie do cholery!-chce się wyrwać, ale nie mam już na to siły-Proszę niech ktoś mu pomoże...- zaczynam płakać.
-Ej spokojnie, Lexi wszystko będzie dobrze... Nie płacz, już ich rozdzielili.- chłopak stawia mnie na ziemi i obraca przytulając do Siebie. Zaczyna mnie uspokajać delikatnie głaskając moje włosy Próbuję się uspokoić, ale nadal jestem przerażona tym co się stało. Nie umiem pozbierać myśli.
-Gdzie ty masz buty?- nagle pyta się zdziwiony
-Zostały w lesie. Stwierdziłam że byłoby mi niewygodnie w nich biec-śmieję się czując że jest mi coraz zimniej i zaczynam mieć dreszcze. Nie zdziwię się jak będę chora. Harry zaczyna się śmiać i okrywa mnie swoją bluzą. Jestem mu za to bardzo wdzięczna. Zaczynam czuć wielkie zmęczenie i robi mi się słabo, moje powieki mimowolnie opadają, a ja zapadam się ciemność.


10 komentarzy:

  1. Super rozdział. Była spora przerwa, więc liczę na kolejny w niedługim czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny rozdział, nareszczcie! genialne ff :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow cudowny :) czekam nn ;*
    Xoxo @JustynaJanik3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział! Długo na niego czekałam ale warto było <3
    Czekam na kolejny :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny, dobrze że Hazz się nią zaopiekował ♥ ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. awww jaki cudowny Hazzz <3
    opłacało się czekać :**
    czekam na kolejny <33
    love ya !
    Tuśka

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział. Udał ci się. To wszystko było takie realistyczne . WOW :)

    OdpowiedzUsuń
  8. kocham to ff <3 @__kaatiie

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudne cudne cudne stilbxt

    OdpowiedzUsuń